
Całość jest napisana dobrze, fajnym, dynamicznym językiem, który dostosowuje się do sytuacji — czy jest to opis zdarzeń dot. narratorki, rozpadu jej psychiki, czy pisane przez nią opowiadania. Ale jest i sporo trudnych słówek lub odwołań do sztuki, które musiałam googlać. Bohaterek jest zasadniczo 4, ale są charakterystyczne i ciekawe. I tu kończę opis merytoryczny, przejdę do osobistego.
Z opisu powyżej może wynikać, że dzieje się dużo… niestety złudnie. Jest ta mnogość planów, ale za dużą część treści nie wypełnia ich opis, a jego zapowiadanie. Czułam się jakbym “czytała” serial, w których zapowiedź kolejnego odcinka nie trwa 1-2 minuty w czasie godzinnego seansu, ale minut 20. Początek mi wszedł gładko, ładna zajawka z historią chorób psychicznych w rodzinie, ale zaraz potem jest długie ~ 80 stron “budowania kontekstu”, gdzie zapętlają się te nieznośne referencje, a ja pomszczę na Kiernan, aby wreszcie przeszła do konkretów. Po wspomnianym spotkaniu jest lepiej — autorka odlatuje z formą, ale fabuła posuwa się do przodu, a na ostatnich ~ 60 stronach się już niemal odbraziłam, bo nie dość, że czyta się to bardzo dobrze, to jeszcze dokonała czegoś, co w horrorach zdarza się rzadko — pokazała i wytłumaczyła potwora.
Umiarkowana polecajka, takie *** na ***** gwiazdek (hehehehe...)

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz