niedziela, 13 lutego 2022

Tonąca dziewczyna

Fabuła toczy się wokół historii dziewczyny chorej na schizofrenię, nie ufającej swoim wspomnieniom. To nie jest tajemnicą, mówi to w pierwszych akapitach, wprowadzając w narrację swoją matkę i babcię. Obie również były chore, popełniły samobójstwo. Prowadzone w pierwszej osobie notatki protagonistki są próbą jej uporządkowania historii pewnego spotkania, wraz z całą siecią otaczających go kontekstów — jej stanu przed, jego przebiegu/ów, wreszcie konsekwencji. Już to założenie powoduje odejście od linearnej narracji, a pogłębia chaos przebijające się na stronach “tu i teraz”. Narratorka opisuje myśli, wydarzenia, które dzieją się poza planem czasu samego zdarzenia, będące elementem autorefleksji lub echem niedawnych wydarzeń.

Całość jest napisana dobrze, fajnym, dynamicznym językiem, który dostosowuje się do sytuacji — czy jest to opis zdarzeń dot. narratorki, rozpadu jej psychiki, czy pisane przez nią opowiadania. Ale jest i sporo trudnych słówek lub odwołań do sztuki, które musiałam googlać. Bohaterek jest zasadniczo 4, ale są charakterystyczne i ciekawe. I tu kończę opis merytoryczny, przejdę do osobistego.

Z opisu powyżej może wynikać, że dzieje się dużo… niestety złudnie. Jest ta mnogość planów, ale za dużą część treści nie wypełnia ich opis, a jego zapowiadanie. Czułam się jakbym “czytała” serial, w których zapowiedź kolejnego odcinka nie trwa 1-2 minuty w czasie godzinnego seansu, ale minut 20. Początek mi wszedł gładko, ładna zajawka z historią chorób psychicznych w rodzinie, ale zaraz potem jest długie ~ 80 stron “budowania kontekstu”, gdzie zapętlają się te nieznośne referencje, a ja pomszczę na Kiernan, aby wreszcie przeszła do konkretów. Po wspomnianym spotkaniu jest lepiej — autorka odlatuje z formą, ale fabuła posuwa się do przodu, a na ostatnich ~ 60 stronach się już niemal odbraziłam, bo nie dość, że czyta się to bardzo dobrze, to jeszcze dokonała czegoś, co w horrorach zdarza się rzadko — pokazała i wytłumaczyła potwora.

Umiarkowana polecajka, takie *** na ***** gwiazdek (hehehehe...)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz