
Co jest „inne” w tej dystopii, to że piekło na ziemi tu zafundowaliśmy sobie sami. Nie ma żadnych „złych”, Wielkiego Brata, totalitarnego rządu, genetycznej segregacji… Gdy celem nadrzędnym stało się szczęśliwe, niefrasobliwe życie, powstała „norma niemyślenia” i wszystko co mogło ten komfort zniszczyć, zostało odrzucone. I tak wg mnie należy odbierać Fahrenheita; jako ostrzeżeniem przed masową kulturą, obniżaniem intelektualnych standardów, informacyjną papką. Napisana 50 lat temu powieść jest niezwykle aktualna w naszej rzeczywistości, wyekstrahowanych do najsuchszych faktów informacji na TVN24, powierzchowności kontaktów na serwisach społecznościowych, idiotyczności „Faktu” i „Plotka”.
Obok celnej diagnozy nowożytności Bradburry jednak… wydaje mi się nie najlepszym pisarzem. Czytałam książkę w oryginale, co na pewno zmienia odbiór, bo o ile angielskiego mi wystarczyło na śledzenie wydarzeń, o tyle mam wrażenie, że niuanse języka powieści uciekały… Wciąż jednak były miejsca w których dynamika narracji i sugestywne opisy zachwycały. Obok tego jednak mamy jednak dość naiwną historię i pozbawione pogłębionych rysów postacie. Prostolinijni protagoniści podejmują wybory, tłumacząc je w rozbudowanych monologach, godnych prawdziwych erudytów, zaskakujących w wykonaniu osób, które nie uzyskały właściwie żadnego wykształcenia. Świat przedstawiony, tak jak wzbudza zainteresowanie, tak nie wydaje się szczególnie przemyślany i miejscami zgrzyta lub brakuje pomysłowi osadzenia w szerszym kontekście. Mimo dystopijnej rzeczywistości, pozytywne przesłanie powieści i powierzchowna ocena „okoliczności zbrodni” (w posłowaniu autor pisze, że jakby każdy przeczytał książkę przed 6. rokiem życia to na świecie nie byłoby gwałtów, morderstw i gangów… em, nope ;)) sytuują ją daleko od krytycznych Roku 1984 Orwella czy Nowego wspaniałego świata Huxley’a.
Główny bohater, Guy Montag, spotyka młodą Clarissę, a jej żądza zadawania pytań staje się kroplą, która będzie drążyć skałę. I tak też 451° Fahrenheita zapewniło sobie miejsce w mojej głowie, choć do personalnej „topki” nie trafiło.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz