Szwedzka grupa Cocroach Inc wydała przed dosłownie chwilą 4-ty rozdział przygodówki The Dream Machine, połączenia klasycznego point-and-cllickowego gameplay'a i świetnej, ręcznie przygotowywanej scenografii. Do zakończenia historii jeszcze dwie części, zaplanowane na 2014, ale gra jest na tyle interesująca, że warta paru słów już teraz.
Dream Machine koncentruje się na historii Victora i Alicii Neff, młodego małżeństwa, które właśnie wprowadziło się do nowego mieszkania w starej kamiennicy. Jednak już w pierwszych minutach przestaje być przyjemnie. Alicia ma niepokojące sny, Victor znajduje tajemniczą wiadomość od poprzednich mieszkańców, ostrzegających ich przed niesprecyzowanym niebezpieczeństwem, a za obrazem w ich sypialni odkrywają ukrytą kamerę… Scenariusz gry został rozpisany na 6 epizodów. O ile pierwszy koncentruje się na odkrywaniu tajemnicy domu i jego właściciela – Mr Mortona – o tyle w kolejnych wędrujemy po snach mieszkańców, próbując pokonać przejmujące nad nimi kontrolę złowrogie siły. Pierwszy epizod służy zawiązaniu akcji i zarysowaniu postaci. Zagadki są relatywnie proste a gra nie wykracza poza typową konwencję – przeklikaj wszystkie opcje dialogowe, użyj przedmiotu z ekwipunku umieszczonego w pasku na górze ekranu – ale kolejne… Wow!
Motyw wędrówki po snach pozwolił twórcom rozwinąć skrzydła wyobraźni. Dream Machine oszałamia kadrami, a ręcznie przygotowane plansze, wraz ze wszelkimi niedoskonałościami wynikającymi z manualnej pracy – odciskami palców na ścianach, nierównych krawędzi obiektów – zapadają w pamięć. Także zadania robią się coraz bardziej skomplikowane. Równocześnie rozgrywka wpada jednak w kilka pułapek gatunku. Brakuje organizacji ekwipunku, który szybko się zapycha, rozmowy to w dużej mierze przeklikanie wszystkiego co się da, aby się dokopać do opcji dialogowej, która odblokuje jakiś element gry, niektóre zagadki sprowadzają się w pewnym momencie do „użyj wszystkiego co się da na drzwiach”. Z drugiej strony, wyzwania stawiane przez grę są bardzo zróżnicowane, o nieźle zbalansowanym poziomie trudności. Gra angażuje dzięki temu, że z jednej strony pokonywanie kolejnych schodków nie jest proste, a z drugiej – zawsze coś świta w głowie, zawsze jest jakiś pomysł na rozwiązanie, zarys pomysłu, chociażby nieokreślone przeczucie, jak rozwiązanie mogłoby wyglądać…
Dream Machine złowiło mnie na swoją wędkę. Historią, nastrojem ale też rewelacyjną grywalnością i dobrze zrobionym gameplay'em. O ile ta gra nie chwyci za serce każdego, o tyle entuzjaści point-and-clicków i onirycznych klimatów nie powinni na nią żałować tych kilku euro.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz