poniedziałek, 4 czerwca 2012

Tortilla de katastrofa

Koncepcja była może nie prosta, ale przynajmniej klarowna. Smażysz, mieszasz, smażysz, przewracasz, jesz. Przed premierą zrobiłam próbę, ale lenistwo okazało się fatalnym doradcą. Chcąc oszczędzić sobie roboty przy myciu drugiego garnka, jajka wlałam bezpośrednio do masy na patelni. Zrobić się zrobiło, co więcej – było nawet smaczne, chociaż zamiast zgrabnego omletu otrzymałam coś w rodzaju jajecznicy z ziemniakami.

Do drugiego podejścia przystąpiłam już bogatsza w poprzednie doświadczenia. Niestety – tym razem lekcja była pokazowa, bo na obiad wpadła przyjaciółka z różowym (argentyńskim, czyli konwencja zachowana), lekko musującym winem. Przyjaciółka nie gotująca, podpytywała o detale, a ja dusiłam ziemniaki, siekałam szpinak, kroiłam fetę i smażyłam cebulkę. Na końcu wymieszać z jajkami i na patelnię. Po kilku minutach cudo zaczęło przypominać zgrabną tortille de patatas. I tu zaczyna się dramat. Zmniejszam ogień. Jeszcze chwilkę plotkujemy. Kontroluję minutnik (w przepisie napisano jasno: smażyć 8 minut). Tyka. Profesjonalnym ruchem chwytam dużą pokrywkę, przykładam do patelni, już nieco mniej zgrabnie odwracam całość do góry nogami i... za lekkie plaśnięcie sugeruje, że coś poszło nie tak. Ostrożnie zerkam do środka i okazuje się, że tylko ok. 1/3 placka spadło zgodnie z planem, a reszta zignorowała grawitację i tkwi niewzruszenie, przylepiona do patelni. Klnę pod nosem na czym świat stoi… i w tym momencie przekrzywiam pokrywkę, to co na niej wylądowało spada na kuchenkę (rano myta!), na moje spodnie i jeszcze w tę okropną szczelinę między kuchenką a zlewozmywakiem, do której nie dociera mop…

Zebrałyśmy masę z blachy kuchenki. Próba odseparowania reszty placka od patelni skończyła się całkowitą utratą jego formy i ostatecznie na talerzach wylądowała bliżej nieokreślona breja, w niektórych miejscach przypalona, w ramach groteskowego efektu końcowego posypana tartym serem. Było dobre, to jasne, w kuchni rzadko suma smacznych rzeczy kończy się rzeczą niesmaczną, ale czy to była hiszpańska tortilla... pozostaje kwestią raczej dyskusyjną.

(Robiłyśmy: Tortilla hiszpańska z ziemniakami, szpinakiem i fetą )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz