środa, 4 kwietnia 2012

Czerwone króliki

Uważaj na to, co mówisz, bo czułe uszy gigantycznych roślin wyłapią każdą wyszeptaną, niepożądaną myśl. W swoich korzeniach uwięziły już niejedną rodzinę. Połóż królicze uszy po sobie, podlewaj posłusznie własną posoką te wampiry. Rewolucja spłynie waszą krwią, więc zanim coś zrobisz – trwaj: w czerwonej krainie.

Nie daj się zwieść delikatnej aparycji bohaterów. Podobnie jak w „Mausie” Arta Spiegelmana, futerko głównych bohaterów nie umili lektury. Zamiast tego nada opowieści surrealistyczny charakter, w którym okrucieństwo roślin wobec miękkich protagonistów uderza całą siłą tego kontrastu. Tak samo jak wspomniane arcydzieło, „Czerwone króliki” to komiks o totalitaryzmie. Anonimowi bohaterowie są osaczeni przez wielkie rośliny w kształcie… króliczych uszu. A te podsłuchują, typują nieprawomyślnych, aby wreszcie, nie dając szansy na niezawisły sąd, pożreć ich i umieścić w podziemnych więzieniach.

Metaforyczność narracji podkreśla szata graficzna. Proste, kontrastowe (choć o dopracowanym lineale i rysowane z dbałością o detale) ilustracje uciekają od bezpośrednich przekazów. Zamiast tego oferują niedopowiedzenia, manipulują symbolami. Opowieść o królikach jest poetycka, oderwana od rzeczywistości, nawet oniryczna. Tym bardziej jednak boli kontekst, w którym te obrazy są osadzone.

Autorką „Czerwonych królików” jest chińska artystka RongRong Luo. Urodzona w 1985 roku ma już na koncie kilka wystaw (w Hamburgu, Korei i Japonii). Jest doktoranką na Uniwersytecie Seika w Kioto. Z tego dystansu pokusiła się o przenikliwą krytykę własnej ojczyzny. „Czerwone króliki” mają przy tym uniwersalny, dystopijny charakter, mogą dotyczyć każdego miejsca, w którym podmiotem jest władza, a nie człowiek. W książce znajdują się trzy opowieści, pokazujące zarówno opresyjny charakter systemu, jak i brak szans na powodzenie rewolucji. Do każdej z nich wprowadza zaledwie kilka zdań na karcie tytułowej. Sedno narracji stanowią sekwencje dużych plansz. Dzieło RongRong nie jest typowym komiksem, bliżej im do klasycznych chińskich opowieści obrazkowych.

„Czerwone króliki” nie pozwalają się zignorować. Ta historia, sugestywna, dosadna, a równocześnie piękna, zachęca do powrotów. W Polsce książeczka ukazała się w bardzo ograniczonym nakładzie w ramach Bałtyckiego Festiwalu Komiksu, zatem osobom, które zachęciłam do lektury, sugeruję niezwłoczne podjęcie działań w kierunku zdobycia komiksu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz