poniedziałek, 16 stycznia 2012

Zemsta Sarny

Gdy Wielka Stopa umiera zadławiwszy się kością wszyscy uznają to za nieszczęśliwy wypadek. Tylko Janina Duszejko podejrzewa, że w śmierć tego starego kłusownika zamieszane są sarny. Ta ekscentryczna obrończyni zwierząt ruszy tropem tajemniczego mordercy, dzięki gwiazdom widząc więcej niż inni.

Ola Tokarczuk napisała kryminał rustykalny. Żadne tam malownicze odludzie, rodem z „Mężczyzn którzy nienawidzą kobiet” — odcięty od świata, pozorny synonim wolności, a w rzeczywistości klaustrofobiczna, zamknięta przestrzeń. Miejscem akcji „Prowadź pług swój przez kości umarłych” jest polska wieś. Z mlekiem od krowy prosto z Biedronki, wąsatymi bezrobotnymi bezproduktywnie trawiącymi czas na mostku nad strumieniem oraz wiejskim dentystą, który stracił prawo do wykonywania zawodu, a klientów znieczula wódką.
Centrum życia towarzyskiego jest najlepiej zaopatrzony w okolicy lumpeks, a główną atrakcją — huczne obchody otwarcia nowej kaplicy i impreza w remizie. Tokarczuk tak przy tym żongluje „swojskimi” motywami, że wychodzi jej pierwszorzędna groteska, nie przeistaczając się w Prachettowską farsę. Równocześnie jednak powieść nie traci na dramatyzmie, główna intryga wciąga, a plejada barwnych bohaterów ożywia świat przedstawiony.

Nietypowy jest protagonista. Przywykliśmy, że na poszukiwanie mordercy wyrusza neurotyczny mężczyzna „z przeszłością”. Detektyw jest skory do brawury, nie dba specjalnie o wygląd zewnętrzny, ale jest obdarzony zwierzęcym magnetyzmem, który przyciąga bohaterki. W „Pługu...” natomiast śledczy jest nauczycielką na emeryturze, entuzjastką astrologii, miłośniczką Blake’a, która, co sama zapowiada na samym początku, nigdzie nie rusza się bez glukozy, a wieczorem starannie myje stopy bo osiągnęła wiek, w którym człowiek nie wie gdzie się obudzi. Głównym tropem w sprawie będą natomiast horoskopy denatów oraz ślady raciczek na śniegu. Tokarczuk dokonała niemalże niemożliwego, bo miast takiego bohatera zepchnąć w tło, jako element kolorytu lokalnego, uczyniła z niego postać wiarygodną, której motywacje, choć pokręcone, są dla nas zrozumiałe i na swój unikalny sposób logiczne. No i, co jak co, ale Janinie Duszejko odwagi oraz widowiskowych akcji odmówić nie można.

Tokarczuk uległa pokusie napisania książki innej od swojego dotychczasowego dorobku, i konwersja ta wyszła jej nieźle. Przesunął się też „ciężar zainteresowań”. „Pług...” jest dowcipny, ale podszyty mocnym kontekstem pro-ekologicznym — autorka zajmuje zdecydowane stanowisko przeciwko znęcaniu się nad zwierzętami. Z całej tej konstrukcji wyłania się powieść świetnie napisana, z wartką wciągającą akcją, ale równocześnie nie pozwalająca na zaklasyfikowanie siebie jako przyjemnego czytadła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz