poniedziałek, 8 marca 2010

Coolkon - laprowo

No i po Coolkonie. Konwent jak konwent ale larpy już nie jak to larpy. Na początek notka czysto informacyjna: larpy rozgrywano w dwóch blokach przez cały czas trwania imprezy, łącznie przeprowadzono 14 scenariuszy. Próbą trzeciego bloku był larproom czyli larp permanentny, który nie udał się niestety totalnie. Frekwencja oscylowała między żadną a jednoosobową i w efekcie nie zrealizowaliśmy żadnej z przygotowanych gier. Sam pomysł jest świetny i wydawało się, że zagra w warunkach konwentowych. Scenariusze są tak przygotowane aby działały na dowolnej ilości osób, do gry można się dołączyć w każdym momencie, w każdym można także ją opuścić. Idealne rozwiązanie na 1, 2-godzinne okienka między wybranymi punktami programu. Nie zagrało z powodu słabej promocji eventu, lokacji na zapomnianych pierwszym piętrze oraz przez samą frekwencję konwentową. 400 osób jakie odwiedziło kulkę nie wydaje się liczbą wystarczającą do obskoczenia 3 równoległych bloków. Sam fakt, że odbyły się wszystkie „regularne” scenariusze można uznać za dowód niezłego rozlarpienia coolkonowców. Na konie pytano jednak o spotkania larpowe, więc może warto by pomyśleć nad reaktywacją? Bo wychodzi na to, że głowy mamy coraz bardziej otwarte na eksperymentowanie z formułą larpów a chęci do grania i tworzenia – coraz więcej. Na Coolkonie w różnej roli brałam udział 3 larpach. Jako mg, gracz i współtworzący grę npc. Każdy scenariusz był totalnie inny i każdy łamał zasady „Księciewia” na swój własny sposób.

„8 dni dookoła świata” Fingrina i Zioła to larp gdzie uczestnicy współtworzą scenariusz gry. W Wolsungowej wariacji powieści Verne'a część osób grała bohaterami a część npcami (określonymi jednak tylko za pomocą archetypów i ewoluujących w czasie gry) ale to od nich właśnie zależał w pełni charakter scen, w których uczestniczyli pozostali gracze. Npce otrzymywali krótki zarys sceny (np. katastrofa, ślub, festiwal) a następnie sami określali wydarzenia mające miejsca, problemy i zadania z jakimi będą musieli się zmierzyć bohaterowie oraz umieszczali siebie w tym świecie. Pomysł jest świetny ale wymaga totalnej zmiany podejścia uczestników do gry. Nie obędzie się bez mocnego wsparcia mgów, którzy mają przemyślane różne ciekawe rozwiązania i podsuwają je graczom. Tutaj wyszło to pośrednio, pomoc nie zawsze nadchodziła i też nie wszyscy odnaleźli się też w niespodziewanej roli współemga. Szczęściem w nieszczęściu okazała się za duża frekwencja bo dzięki niej Ola i Wazon dołączyli do mgów i pomagali tworzyć świat. Eksperyment okazał się jednak nadzwyczaj udany, sam scenariusz gry był perfekcyjnie dopracowany (od opisów bohaterów, konstrukcji npców, przez fabułę i mechanikę tworzenia gry), prosty i klarowny ale równocześnie bogaty w różne rozwiązania.

Nie tak udana była „Noc w muzeum” Kuli i SDeka. To bardziej performance artystyczny niż larp. Każdy miał opis snu, w którym był postacią z jakiegoś obrazu. Zadanie polegało na dojściu z jakiego, znalezieniu pozostałych postaci i ustawieniu się jak na nim. Zasady gry były bardzo proste ale zostały sprzedane w mętny sposób tak, że długo nie było jasne co robimy, gdzie i po co mi bułki. Na uwagę zasługuje bowiem przygotowanie – gigantyczne ramy obrazów podwieszone pod sufitem, masa przedmiotów, od flagi Francji po broń, chusty... i masę bułek. Sama gra – długa i nudna przerodziła się w 2 godzinne kombinowanie, którym jesteś apostołem i która to postać z „Ostatniej wieczerzy”, prawdziwego potwora z tego larpa, albo poprawiania ustawienia stóp rewolucjonistów z „Wolności prowadzącej lud na barykady”. Pomysł jest fajnym motywem na jedną scenę w larpie ale nie jako całość gry.

W niedzielę rano z Fingrinem prowadziłam „Valentine's Show”. To teatralny larp o dawnych i nowych miłościach, skomplikowanych związkach, wciąż ropiejących ranach i świeżych nadziejach. Groteskowy bo obok osobistych dramatów pojawia się komedia a bolesne doświadczenia przeplatają z ich ironicznymi ocenami. Wyszło nieźle. Zabrakło dobrego i jasnego opisu mechaniki gry, przemyślanego wprowadzenia i zakończenia, nie zagrały albo zabrakło rekwizytów a pajęczyna wzajemnych powiązań między bohaterami okazała się mieć dziury. Rewelacyjni byli za to gracze! Larp jest wymagający bo sednem gry są osobiste wyzwania bohaterów na scenie przed widownią, która bezlitośnie ocenia czy ta szczerość uśmierzyła ich ból czy wpędziła w rozpacz. Na scenie rozgrywano brawurowe i poruszające monologi, dramatyczne lub melodramatyczne dialogi, było strasznie, śmiesznie i romantycznie. To właśnie stworzyło tego larpa ale równocześnie, postawienie głównego akcentu gry na odgrywanie graczy a nie na fabułę, mogło skończyć się klęską. Świetne jest to, że nawet gracze całkiem nowi, grający larpa po raz pierwszy, odnaleźli się w tej konwencji i mieli swoje 5 minut.

Podsumowując – do larpów nie tyle wpuszczono świeże powietrze ile wywołano prawdziwy przeciąg.

PS. Valentine's Show odbędzie się co najmniej jeszcze raz. Info niedługo, na stronie Wielosferu.

3 komentarze:

  1. Trochę przesadzasz z samokrytyką :) Valentine's Show nie wyszedł średnio. Moim zdaniem cały pomysł zaskoczył i nie było przestojów aż do końca. Gracze w większości też świetnie się bawili. Moim zdaniem to poszło dobrze. A jak na taką konstrukcję , przypominającą wspaniałe dokonania Skandynawów (a co !)to było rewelacyjnie. Wyszło, były emocje, było wzruszająco i śmiesznie. Było też kiczowato. Ale przecież o to właśnie chodziło. Było kilka błędów merytorycznych w postaciach - no niestety zdarza się. Ale teraz wiesz co poprawić. Brakowało przemowy na początku i końcu, ale z drugiej strony nie zawsze trzeba ludzi zarzucać morałami. LARP sam w sobie zawierał sporo ciekawych morałów i widać, że gracze załapali. Ja osobiście bałem się, że w ogóle to nie wyjdzie, bo na przykład będą gracze nastawieni na cele, wygrzew albo wybieranie księcia. Było naprawdę fajnie. A dodajmy, że przecież to była niedziela o godzinie 11.

    Co do twojego podsumowania, to na Coolkonie było 16 LARPów i nie wszystkie się odbyły - na przykład niedzielna "ruletka" się nie odbyła. Ale większość zdecydowanie została rozegrana.

    Co do "Nocy w muzeum" no to po prostu nie był LARP. Ale zdjęcia bezcenne :)

    Rozpisałem się troszeczkę

    OdpowiedzUsuń
  2. Sorry 14. po tym weekendzie mam problemy z liczeniem ;p 12 +2 . Ah ta matma :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Ach, aż zmieniłam "średnio" na "nieźle" :>

    OdpowiedzUsuń