środa, 5 lutego 2025

Zrzut #16

Szybko poleciał styczeń i nie za wiele udało się obejrzeć czy poczytać. Ale! Dzięki przyjaciółce po kilku dobrych latach przerwy coś tam zaczęłam bazgrać, nawet jeśli to jest malowanie po numerach, i zjadło mi to dobre kilkanaście wieczorów. Szansa, że wypchnie ono z tego bloga randomowe brain dumpy odnośnie rzeczy nie jest za wielka… chociaż konto na Deviancie też kilka lat temu zabiłam… Hm ;)

Cunk on Life
Netflix

Nowa Cunk to pełnometrażowa produkcja zrealizowana w kolaboracji BBC z Netflixem. Większy budżet widać. Philomena podróżuje po fancy lokacjach, jest mnóstwo aktorów, dopieszczone scenografie i efekty specjalne. Aż do poziomu rozrzutności, gdy piękne ujęcie zostaje wykorzystane w zaledwie jednym, kilkusekundowym ujęciu. Co do fabuły to kręci się ona wokół szeroko rozumianego sensu życia i dotyka wątków z filozofii, religii, metafizyki śmierci i mechaniki kwantowej. W 1h10min obskoczono absurdalnie szeroki przekrój tematów. Jest jeszcze kwestia konwencji samej Philomeny: cringe’owe wrzuty, offtopy, rozmowy z ekspertami, których Philomena próbuje zapędzić w róg absurdalnymi pytaniami i ciągami rozumowania. W dłuższym formacie zaczęła mnie nużyć. To coś jako pieski na reelsach. Chętnie obejrzę kilka pod rząd, ale godziny nad tym jednak nie będę siedzieć. Philomena fajnie się sprawdza w memach, krótkich filmikach i nawet półgodzinnych odcinkach serialu, gorzej w długim formacie.

Dom nad błękitnym morzem
TJ Klune

Ta książka to nie była miłość od pierwszego wejrzenia. Rozkręca się powoli, dobre kilkadziesiąt stron, aby w tym samym tempie, ale za to konsekwentnie, budować atmosferę, pogłębiać postacie i prowadzić do kojącego finału z pozytywnym przesłaniem. Opowiada historię urzędnika z Wydziału Nadzoru nad Magicznymi Nieletnimi, który zostaje wysłany w delegację do pewnego bardzo nietypowego sierocińca. To literatura z nurtu fantastyki dla “young adult”. Dobre jest dobre a złe jest złe, oszczędza się nam moralnych dylematów i trudnych wyborów. Jest też rozbrajająca w swojej wierze, że jedna osoba z misją potrafi obalić zepsuty system. Natomiast wychodząc poza mój cynizm, to przyjemna do czytania powieść przygodowa oprószona sporą ilością fantastycznych motywów, zgrabnych żartów i ładnie pokazaną miłością homoseksualną i niebinarnością. Tak… bez agendy. Jako zwyczajne elementy tamtejszej codzienności …Czego sobie i wam życzę także w naszej ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz