Miał być felieton. Skończyło się natomiast klasycznym końcem świata, przy czym był to koniec na wskroś szatański, okrutnie bolesny, w sposób elementarny ostateczny, fundamentalnie pozbawiający nadziei na jakikolwiek happy end. Dodatkowo, to cierpienie wydłużone było niemożebnie w czasie, wlokąc za sobą minuty jak lata, sekundy jak godziny, z energią zaspanego wołu o 5-tej nad ranem (ewentualnie – energią studenta w ostatnie dni poprawek, gdy Słońce jaśniejsze, aura przyjemniejsza a piwo zimniejsze i bardziej bąbelkowe...). Przytyłam.
Damskie magazyny niech sobie na okładce zamieszczają modelkę w rozmiarze plus (dla niezorientowanych w eufemizmach modowego świata – oznacza to każdą kobietę, która nie jest w rozmiarze”zero”, czyli składa się ze skóry, szminki, tuszu do rzęs i zastanawiająco małej ilości kości), w tym wypadku całkiem apetyczne i zaokrąglone 42. Niech sobie „Glamour” robi sesję zdjęciową z „normalnymi” dziewczynami, niech drukuje listy zachwyconych tą naturalnością czytelniczek (i jednego, niezawodnie podejrzanego w tym gronie, chłopaka, podobno w związku z czytelniczką). Niech wreszcie piszą, że najważniejsza w autokreacji, w poczuciu własnego piękna, w byciu piękną postrzeganą, są: indywidualizm, pewność siebie oraz świadomość własnych atutów, wewnętrzna siła i całą reszta tego około-coachingowego gadania.
Na tych kilku stronach treści, nieistotnej statystycznie względem pozostałej zawartości, wciśniętej między zdjęcia z pokazów mody, zdjęcia ubrań z nowych kolekcji, zdjęcia sesji zdjęciowych ubrań z nowych kolekcji na modelkach (przy czym, w tym konkretnym przypadku zastosowanie modelki „plus” jest wysoce niewskazane), zdjęcia modelek (w dowolnie małej ilości ubrań), reklamę szminki i próbkę perfum (mokra bibułka w hermetycznym opakowaniu, dla zagubionych w meandrach damskich czasopism), napisano wprost. Każda kobieta marzy o dwóch rzeczach. O podwyżce i pięciu kilogramach mniej. Istnieją zatem tylko dwa prawdziwe kataklizmy, brak pracy i zwiększenie własnej masy.
Jutro przechodzę na dietę. Tymczasowo natomiast czuję się usprawiedliwiona.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz