niedziela, 30 stycznia 2011

Pływające żyrafy

Czuję się zobowiązana do stanięcia w obronie pływających żyraf. A przynajmniej – pobudek jakie kierują naukowcami kiedy decydują się wydawać „nasze pieniądze” na rozwiązanie tego niekoniecznie fundamentalnego problemu ludzkości. Czemu American Science zapłaciło naukowcom za komputerową symulację tonącej żyrafy i co do tego wszystkiego ma Trzeci Świat?

Pierwszy mit dotyczący nauki jest taki, że jej rozwój jest liniowy. Kolejne odkrycia prowadzą do lepszego zrozumienia świata, kolejne wydane środki przekładają się na przekucie zawiłych nieraz teorii w istotne technologiczne implementacje. Zatem – nie. W praktyce uprawianie nauki to błądzenie w półmroku, na horyzoncie naszego poznania. Stawianie wątpliwych hipotez i obalanie ich na zmianę z udowadnianiem, szukanie związków na podstawie poszlak, zadawanie niejednoznacznych pytań, które mają nieco rozjaśnić ciemność albo przynajmniej – pozwolić nam spojrzeć na problem z innej perspektywy. Nauka to droga spektakularnych porażek i rzadkich sukcesów, nie odwrotnie. Na przekór twardym rynkowym warunkom.

Równocześnie – nierzadko nie jesteśmy w stanie ocenić nawet tych dokonań, jakie mamy. Nieraz uzyskane wyniki nie wydają się prowadzić do żadnych sensownych wniosków, jak lewitowanie żaby. Andre Geim stał się dzięki temu badaniu pierwszym naukowcem, który otrzymał zarówno Antynobla jak i Nobla. Ten drugi – w tym roku, za badania nad grafenem. Mimo pozornej bezużyteczności był to jakiś etap, który pozwolił mu summa summarum dojść do uzyskania prawdziwego materiału przyszłości. Kiedy w latach 20-tych rozbudowywano analizę funkcjonalną, wydawała się ona jedynie narzędziem teoretycznym, kolejną zabawką matematyków. Teraz, w nowym wieku, jest jednym z najważniejszych działów współczesnej matematyki, bez niej nie powstałaby fizyka kwantowa, nieźle tłumacząca spory kawałek naszej rzeczywistości. Zatem – naukowcy są nie tylko ślepcami we mgle, co gorsza, nie zawsze wiedzą gdzie właściwie idą. Liczy się postawienie interesującego problemu, rozwiązanie go, szukanie korelacji, które pozwolą wykorzystać rozstrzygnięte zagadnienie w całkiem innym, nieoczekiwanym często, miejscu.

Jestem przeciwna marnowaniu pieniędzy na irracjonalne badania. Pralka do prania psów i kotów? Ludzko-zwierzęcy translator? To wszystko prawdziwe wynalazki na które wydano „nasze pieniądze”. Równocześnie jednak nie można badań naukowych analizować wyłącznie pod kątem zysków i strat. Taka filozofia prowadzi do niepożądanych konkluzji, a żeby nie było, że sami naukowcy są bez winy, na początek – manipulowanie wynikami badań. Ponieważ projekty badawcze są rozpatrywane pod kątem ich bezpośredniej efektywności – muszą się udać. Zatem manipuluje się metodologią, a w późniejszym etapie – analizą wyników, grzebiąc przy testach statystycznych, przyjmując dziwaczne założenia modelu „aby tylko wyszło”. Projekt musimy zakończyć sukcesem, bo jak się okaże, że postawiliśmy fałszywą hipotezę albo przyjęliśmy złą metodę badawczą to nam za to nie tylko nie zapłacą ale jeszcze nie dadzą pieniędzy na następny. Oczywiście weryfikacja pracy naukowców jest niezbędna ale obok grantów, musi funkcjonować regularne państwowe finansowanie „innych badań”. Jaskrawo widać to w przypadku matematyki, która jako dziedzina fundamentalna rzadko wypluwa gotowe rozwiązania i mimo bycia chyba najtańszą dziedziną nauki, jest permanentnie niedofinansowana.

Rozpatrywanie nauki jako kolejnej dziedziny gospodarki, wytwarzającej produkt krajowy brutto, doprowadziło też do wniosku, że nas, jako społeczeństwo, na naukę nie stać. Więc nie – nie stać nas na nie finansowanie badań. Zazwyczaj przytaczanym przy okazji „marnowania pieniędzy na bzdurne badania” argumentem jest bieda lokalna lub w krajach Trzeciego Świata. Już nie analizując ofensywnego charakteru takich zarzutów, jakoby nauka stała w opozycji do problemów społecznych – inwestycja w nią jest długofalowa i niejednoznaczna, bez niej natomiast będziemy sami społeczeństwem Trzeciego Świata, zmuszonym do importu technologii, niezdolnym do przerzucenia się z kapitału zboża i pastwisk na kapitał rozumu. Nie dlatego USA, Japonia, Skandynawia, Niemcy są potęgami gospodarczymi, że mają żyzne pola. U nas natomiast wciąż pokutuje przekonanie, że nauka jest fanaberią bogatych społeczeństw. Nauka jest natomiast potrzebna, wręcz niezbędna. Nawet jeśli czasami wygląda groteskowo.

PS. Symulacja wykazała, że żyrafy nie toną aczkolwiek również nie pływają. Wrzucone do jeziora Bajkał, abstrahując od tego ile jest sensu w takim założeniu, nie pójdą na dno ale ich pozycja będzie niestabilna, zanurzenie ciała będzie głębokie a zwierzę będzie musiało wyginać szyję do tyłu pod niewygodnym kątem. Ponadto nie będzie w stanie zsynchronizować ruchu głowy z ruchami kończyn.
Więcej - Do Giraffes Float?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz