czwartek, 4 listopada 2010

The Walking Dead

Wazon i Gajdzis oczekując uciechy z widoku piszczącej z przerażenia laski, namówili mnie na obejrzenie pierwszego odcinka "The Walking Dead". Serial bazuje na komiksie o tym samym tytule i opowiada historię grupy ocaleńców podczas zombie-apokalipsy. Wg chłopaków ma on jednak nie być klasycznym zombie-survivalem ale mocno koncentrować się na "obyczajowej" warstwie fabularnej. Zdrady, nowe miłości, rozwody, porywanie małoletnich ofiar handlu ludźmi z domów publicznych (!), morderstwa, ukryci homoseksualiści a ponad to trudy wynikające z codziennej konieczności przygotowania posiłku i zapewnienia ciepłego kąta swoim potomkom w obliczu końca ludzkości...

Em... serial jest naprawdę świetnie zrobiony. Fabuła jest niezła. Jednak choć jej konkretnych meandrów nie jesteśmy w stanie przewidzieć, to wszystkie kluczowe dla gatunku punkty zawiązania akcji były - jest szpital, przebudzenie po długim czasie, miasto martwych, które zwiedza bohater, dzielni czarni i całkiem spora i zorganizowana grupa oporu pod miastem, zombie dziewczynka z misiem i wzruszające momenty strzelania do bliskich... Tak, nie lubię zombie.

Jednak ujęcia urzekają, niektóre sceny wbijają w fotel. Serial jest przerażający ale w nieoczywisty sposób, nie epatuje flakami, woli pokazać jak bohater przemierza opuszczony szpital zapalając zapałkę za zapałką aby wreszcie wkroczyć do całkiem ciemnej klatki schodowej. A wtedy strach ściska nam gardło. Efekty specjalne są miażdżąco dobre i w efekcie całość świetnie się ogląda. Równocześnie jednak sam fakt istnienia zombie działa na mnie jak 80-letnia otyła naga baba na potencję i w efekcie
  • ani się nie bałam,
  • ani się nie powzruszałam w miejscach przewidzianych scenariuszem,
  • ani mi się nie chce oglądać następnych odcinków.
Co nie zmienia tego, że jeśli ktoś lubi zombie to jestem pewna, że serial wciągnie go totalnie. Ale za to go chyba nie musiałabym w ogóle przekonywać.

2 komentarze:

  1. Fajny. Oglądam dalej. No i serial o zombie to rzadkość. Ale to raczej nie chodzi o banie się tylko o fikcyjną wizję świata i relacje międzyludzkie.

    P.S. Scena z dziewczynka była kiczowata
    P.S. 2 Scena w szpitalu zerżnięta z 28 dni później, ale w sumie czemu nie? ;p
    P.S. 3 Najbardziej podobała mi się scena ze snajperem, oraz koniec. Staram się nie spoilować ;p

    OdpowiedzUsuń
  2. Końcówka odcinka była miażdżąca. Natomiast ta ze snajperem - najbardziej poruszającą w odcinku - a przy tym... no marudziłam, że nie wzruszyłam się w miejscach przewidzianych scenariuszem i, że to dość klasyczny dylemat.

    Oglądaj oglądaj, chcę wiedzieć kto gada przez radio czołgu ;).

    OdpowiedzUsuń